niedziela, 18 stycznia 2015

01. Rodzina

 Mój Boże XD Pisząc ten rozdział miałyśmy napady głupawki ;-;
Nie chciałyśmy, żeby był za długi. W końcu to dopiero 1 rozdział :d 
Pierwszą część pisałam ja, Yuoki ^^ Będzie to można poznać po tym, że jest pisane kolorem jasnoniebieskim(?) :D



-YUKARI! WSTAWAJ, BO SIĘ SPÓŹNISZ
Donośny głos mojej rodzicielki zbudził mnie ze snu. Natychmiast stanęłam na baczność, jak w wojsku. Spodziewałam się zobaczyć jej srogą twarz tuż nad moim łóżkiem, jednak wyjątkowo dzisiaj tego nie zrobiła. Najwidoczniej szykowała mojego młodszego brata na rozpoczęcie roku. Ten wredny bachor ma dzisiaj swój pierwszy dzień w podstawówce. Tak, dzisiaj jest 1 września. A ja? 
Nazywam się Yukari Kawamaki i mam 16 lat. Mam długie, fioletowe włosy, które za nic w świecie nie chcą się ułożyć oraz piwne oczy. To właśnie dziś idę do liceum i wywiązuje się z pęt dzieciństwa. Chociaż mój ojciec nadal mnie traktuje jak małą, różową księżniczkę. Ale to szczegół. Pochodzę z szanowanej rodziny. Nie jesteśmy najbogatsi, ale też nie brak nam niczego. Co za tym idzie, całe moje rodzeństwo to banda rozpieszczonych idiotów. Nawet moi bracia, którzy już dawno ukończyli szkołę i mają własne rodziny, mieszkają piętro wyżej. Moja matka, nie ukrywajmy, jest już stara. Baba ma już pięćdziesiątkę na karku. Jednak z wiekiem jej chore ambicje nie przygasły. Za wszelką cenę chce, żebyśmy byli we wszystkim najlepsi, więc wysyła nas do prywatnych szkół. Mieszkamy w Magnolii. Nie da się ukryć, ale jakieś wspaniałe miasto to nie jest, mimo, że jest duże. Gdzie się nie spojrzy siedzą menele i prostytutki, a piętnastolatki chodzą z brzuchem ciążowym. Nie jestem zbyt grzeczna, ale nie jestem też jakąś straszną buntowniczką. Wyrażam po prostu swoje zdanie. Moja mama już zauważyła, że nie mam zamiaru mieć w szkole najlepszych ocen. Tak czy siak, zapisała mnie do najwspanialszego liceum pod słońcem, bojąc się, że będę jak te wszystkie gimnazjalistki, które się puszczają. Co z tego, że nie zachowuję się tak, jak one i wszyscy to wiedzą. Mojej matki nikt nie przekona. Tak więc muszę jechać metrem na drugi koniec miasta, którego kompletnie nie znam. Przeprowadziliśmy się tu w lipcu. Dokładnie 7 lipca. Nadziany chłopak mojej mamy załatwił wszystko.Wielki dom dla siebie i swojej ukochanej pięćdziesiątki mającej ósemkę dzieci. Szczerze? Nienawidzę gościa. Przez niego moja mama odeszła od taty - jednej z trzech osób, które mnie rozumiały w tej rodzinie. Ten facet zrobił jej takie pranie mózgu, że nie przejęła się nawet tym, że moje o dwa lata starsze siostry bliźniaczki popełniły samobójstwo. Także z dziesięciu bachorów zostało tylko osiem. Kto wie, czy przez tego gościa nie zostanie nas jeszcze mniej?
Wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznikiem w pandy. Uwielbiam słodkie rzeczy, mimo, że mój charakter do nich nie pasuje. Stanęłam przed lustrem. Na mojej twarzy widać było kilka małych pryszczy. Na szczęście już znikały. Spojrzałam na kosmetyczkę mojej mamy. Była wypełniona tuszami do rzęs, podkładami i szminkami wszelakiego koloru. Nigdy się nie malowałam i nie mam zamiaru. To nie dla mnie. Włączyłam suszarkę. Nie minęło nawet pół minuty, a przestała działać. Znając życie mój młodszy brat się nią bawił. Najwidoczniej będę jechała w metrze z mokrymi włosami. A podobno ludzie już wystarczająco mają mnie za nienormalną.
Zeszłam na dół po krętych schodach. Już w rozległym korytarzu było słychać gwar rozmów, głównie młodszego rodzeństwa. Zanim tam weszłam, przeplotłam swoje słuchawki pod białą koszulą  i zasłoniłam uszy włosami. Nie miałam ochoty ich słuchać. Na stole było widać wiele potraw. Kanapki, sałatki, wielki półmisek jajecznicy, czy też kilka dzbanów soku pomarańczowego i herbaty. Jak zwykle usiadłam na końcu obok mojego brata. Czarnowłosy przywitał mnie uśmiechem. Jego czerwone oczy mogły wydawać się straszne, ale mi przypominały ojca. Atsuchi miał włosy ledwo sięgające ramion. Z lewej strony były wygolone. Tradycyjnie miał kolczyk w wardze i uszach oraz czarny podkoszulek. Na szyi miał tatuaż. Nigdy nie chciał mi wyjawić, co znaczą te napisy. Mówił tylko, że wkrótce się dowiem. Przyzwyczaiłam się do jego wymijających odpowiedzi i już nie pytam. Mój brat był szczególnie uzdolniony. Skończył edukację w wieku szesnastu lat, czyli rok temu. Teraz znika gdzieś na cały dzień nie mówiąc nikomu o tym, co robi. Jest on drugą normalną osobą w tej rodzinie... Przynajmniej dla mnie...
Rozmowy nagle ucichły. Zaciekawiona dyskretnie wyjęłam słuchawki z uszu. Moja matka wstała z miejsca. Na jej twarzy było widać zmarszczki. Niegdyś bujne, fioletowe włosy zostały zastąpione przez siwe pasemka. Uśmiechnęła się ciepło. Tak naprawdę ten uśmiech był pełny fałszywości, jednak wiedziałam to tylko ja i Atsuchi. Moi dwaj bracia byli zbyt zaślepieni bogactwem, jakie dał nam James - facet mamy. Reszta rodzeństwa była po prostu za młoda, by pojąć chociaż w połowie otaczający nas świat i ludzi.
-Mam dla was dobre wieści... -powiedziała Saki, bo tak miała na imię moja rodzicielka. - Możecie się spodziewać nowego członka rodziny. - mówiąc to spojrzała czule na swojego chłopaka.
Złapałam się za czoło. Kobieta ma już pięćdziesiąt lat, urodziła dziesiątkę dzieci i jeszcze jej mało. Cóż, najwidoczniej James lubi doświadczone babki.
-Dziękuję za posiłek - powiedział Atsuchi i szybko ewakuował się z jadalni. Najwidoczniej nie spodobała mu się ta nowina.
Postanowiłam pójść w jego ślady z tym wyjątkiem, że ja wyszłam bez słowa, tak, jak to miałam w zwyczaju. Zbliżała się 10:30, co oznacza, że mam 15 minut, aby dojść na peron. Schowałam balerinki głęboko do szafy, by mama ich nie znalazła. Założyłam czarne trampki w białe misie. Co z tego, że wyglądają, jakby były dla dziesięciolatki? Trampki to trampki, przynajmniej się w nich nie spóźnię.
Siedziałam na ławce. Obok mnie jakaś laska przeglądała się w lusterku i co jakiś czas pytała się mnie, czemu nie mam spódnicy na rozpoczęcie roku. Na szczęście uwolniłam się od niej, kiedy wsiadłam do pojazdu. Czeka mnie 40 minut jazdy, po prostu świetnie.


-*-

Siedząc na krześle w metrze i spoglądając przez okno, uznałem, że Magnolia City jest ładnym miastem. Dużo drzew, kwiatów, ładne budynki, ciekawi ludzie. Szkoda tylko, że tak nas nie lubią. Jestem ciekaw co my im takiego zrobiliśmy. Rozumiem, że podpaliłem im ten głupi Park, ale to nie oznacza, że musieli nas tak potraktować. Odwróciłem głowę od okna, wsłuchując się w rozmowy pasażerów. Dwie nastolatki próbowały się przekonać, która ma lepszego chłopaka, kłamiąc ile wlezie odnośnie tego gdzie je zabrał. Menel siedzący na prawo ode mnie, marudził jakie to rude są nieznośne. Aż czuć było od niego alkohol, co jest chore, zważając na to, że jest ranek. Ludzie wręcz tętnili życiem ciesząc się na nowy dzień. 
Światło zgasło.
- O, mój boże, ale się wystraszyłam - mruknęła jedna z dziewczyn, chwytając się za serce. 
- Wjechaliśmy tylko do tunelu - odparła druga, uśmiechając się do przyjaciółki, kompletnie zapominając o sporze. Oparła głowę o jej ramię, starając się ją pocieszyć. Na krótko. Metro zahamowało gwałtownie, a pierwsza znów złapała się za serce. Pasażerowie polecieli do przodu, przewracając się na siebie, albo uderzając twarzą w podłogę czy drzwi. Chwyciłem uchwyt znajdujący się obok, gdy fioletowo włosa dziewczyna wylądowała na moich kolanach. Od razu oderwałem ręce od poręczy, by łapać nieznajomą i uratować ją przed dalszymi wywrotkami. 
- Hej - odparłem, posyłając jej mój firmowy uśmiech. Dziewczyna miała ładne brązowe oczy, tak bardzo przypominające mi Lucy. Miała na sobie zwyczajne rurki i górę mundurka. Mundurka mojej szkoły. Ściszając głos zapytałem:
- Jesteś magiem? 
Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem w oczach.
- Jestem Natsu - rzuciłem, uśmiechając się ponownie i pomagając jej usiąść obok mnie.
- Yukari. - przedstawiła się.
- Wygląda na to, że chodzimy do tej samej szkoły. Miło cię poznać.
- I nawzajem. Dziękuję, że mnie złapałeś. Jeszcze trochę i wylądowała bym na kolanach tego menela. - zaśmiała się, mrużąc delikatnie oczy.
- Masz farta, że nie jesteś ruda. - dodałem i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Uśmiechnęła się do mnie. - Więc, Yukari. Dlaczego nie masz spódnicy?
- Albo jesteś zbokiem, albo jesteś jak tamta lalunia z peronu.
- Słucham? 
- Nie lubię spódniczek, są niewygodne. - dziewczyna odwróciła głowę w stronę okna. Wydawała się miła i trochę buntownicza. Na nogach trzymała zeszyt. Przyjrzałem się mu bliżej i zobaczyłem szkic smoka. Czerwonego smoka, ziejącego ogniem, niszczącego las. Cofnąłem głowę, przypominając sobie Igneela. Poczułem się jak mały przerażony chłopiec, zgubiony sam w lesie, szukający rodziców. Sam. Dziewczyna spojrzała na mnie z troską. 
- Wszystko w porządku? 
- T-tak. Ja tylko... Szkicujesz? - zapytałem, starając się ochłonąć. Yukari natychmiastowo się ożywiła. Otworzyła zeszyt i po kolei opisywała mi każdy rysunek. Blondwłosą dziewczynkę na łące, otoczoną mnóstwem kwiatów z małą lalką w ręce. Dwóch chłopców budujących bałwanka na śniegu z ogromnymi uśmiechami na twarzy. Na następnym rysunku ujrzałem nagą kobietę, promieniejącą światłem. Każdy jej rysunek był piękny. Przeskakiwała z tematu na temat. Na jednej stronie drzewa wiśni, na następnej zaś mężczyzna oświadczający się ukochanej.
 - Są piękne. 
Dziewczyna spojrzała mi w oczy, jakby spodziewała się ujrzeć czy kłamię.
- Dziękuję - odparła, po czym wyjrzała przez okno i krzyknęła. - OMINĘLIŚMY STACJĘ! 
Następne 15 minut upłynęło nam bardzo szybko, gdy biegiem pokonywaliśmy odległość dzielącą nas od szkoły, modląc się, by nie być spóźnionym już pierwszego dnia szkoły. 

-*-*-*-


Głupawki na temat Gajeela dały nam niezłego kopa. Mam nadzieje, że nie będziecie się gniewać, iż rozdział jest zbyt krótki. Chcemy wprowadzić was w ten świat w bardzo... umiarkowany sposób? xd
No cóż skarbki, do zobaczenia! :*


3 komentarze:

  1. OMG! Ja bym pierwsza. Tak jak mówiłam pomysł ciekawy. Ta cała Yukari zapowiada się na niezłą bohaterkę. I teraz jak się zagłębiam w to całe oglądanie i podziwianie to chcę powiadomić cię o stałej czytelniczce. Tak jak wcześniej pisałam, czekam na rozdział drugi.
    Pozdrowienia i weny jak ryb w rzece...
    Rise :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcieć więcej xd
    Hm... ciekawe dlaczego jej matka wysłała ją do szkoły dla.magów... czyżby przypadek?
    A może jednak jest w tym drugie dno.
    Jak rysowała te rysunki to pomyślałam, że ma ona moc... nwm patrzenia w przeszłość?
    No bo pierwszy rysunek skojarzył mi się z Igneelem. Drugi z msłą Lucy trzymającą Gonzales (Michelle). Ci chłopcy co lepili bałwana skojarzyli mi się z Gray'em i Leonem. A ta naga dziewczyna to Erza, która podmienia zbroję.
    Wiem ja to mam wyobraźnię xd
    Ogólnie blog bardzo mnie zaciekawił i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ! Tak bardzo błagałam by to ktoś zauważył. Ale reszty tajemnicy zdradzić nie mogę :*

      Usuń

Spodobało się? Dlaczego nie komentujesz?
Anonki! Podpis! <3